Niedawno udało nam się podjąć współpracę z marką Oleander , która pilnie pracuje pod hasłem "Świat natury w Twoim domu" i robi wszystko, aby te słowa mogły się ziścić. Paczkę zamówił dla mnie Dawid i uczynił mi wspólnie z Oleandrem wielką, ogromną radość, bo jak wiecie hoduję kilka roślinek w domu. A oto i one:
Kalanchoe, które niestety od kilku lat nie kwitło, ale postanowiłam zaryzykować i ucięłam wszystkie pędy, a następnie wsadziłam kilka z nich do ziemi. Pewnego zimowego dnia zaskoczył mnie widok licznych małych pączków na wierzchołku rośliny. A teraz już od kilku miesięcy cieszę się widokiem krwistoczerwonych kwiatów i jestem z tego dumna.
Tą roślinkę już dobrze znacie z wpisu o soku pomarańczowym, a dla porównania obok wstawiam miniaturkę tamtego zdjęcia. Zobaczcie jak ładnie podrosła po przesadzeniu. Nieprawdą jest fakt, że przesadza się roślinki wczesną wiosną lub w lecie, gdyż ja to zrobiłam końcem stycznia i jak widać przeżyła. Gdybym tego nie zrobiła mogłoby nie być z nią dobrze, ponieważ z powodu zbyt małej doniczki usychały młode listki, które próbowały się rozwinąć.
W naszym pokoju jest bardzo ciepło, a w nocy wręcz gorąco, gdyż pomieszczenie jest małe, a na noc zamykamy drzwi. Roślinki zatem potrzebują dużo wody oraz częstego przesadzania, bo rosną jak szalone. Nie ten okaz jednak, a to jest Aloes tygrysi, który był już przesadzany, ale nadal mu coś nie pasuje. Nie mam doświadczenia z niektórymi roślinami, ale w końcu może mi się uda sprawić, aby także on wziął się w garść.
A tutaj już Schlumbergera, Zygokaktus, czy też kaktus Bożonarodzeniowy jak wolicie to i tak jest to samo i tez tak samo jak aloes nie zamierza rosnąć ani kwitnąć i ma za nic moje starania. Już kiedyś miałam tego kaktusa i pięknie kwitnął na różowo. Natomiast ten egzemplarz stawia opory, ale może gdy wystawię wszystkie roślinki w lecie na balkon nabiorą trochę energii.
A tu kolejna piękność, czyli moja walentynkowa hoya kerrii, która jak widać rośnie sobie spokojnie bez szczególnych zmian, ale jest młodziutka i ma jeszcze czas. ;) Podobno uwielbia ciasne doniczki, więc jeden kwiatek przynajmniej nie będzie wymagał częstego przesadzania.
Niestety nie pokarzę Wam mojej Prymuli, którą dostałam od Dawida w zeszłym roku na Dzień Kobiet, ponieważ w naszym pokoju jak już pisałam jest bardzo gorąco i niestety przywiędła tak jak małe sadzonki papryki i pomidorów. Boję się ją wystawiać teraz na balkon, ale może powinnam?
Najlepiej mają się u nas rośliny tropikalne, ponieważ lubią ciepełko i suche powietrze, w związku z tym myślę, że współpraca z marką Oleander to strzał w dziesiątkę. Zazwyczaj chwalę się tym co dostałam już na początku, ale nie mogłam tego zrobić nie przedstawiając Wam najpierw tych roślinek, które już mam.
Otrzymałam następujące nasionka ( od prawej) :
- Palma Washingtonia,
- Oliwka europejska,
- Bambus ogrodowy,
- Pitaja - smoczy owoc,
- Eukaliptus gałkowy,
- Drzewo jedwabne,
- Kuflik.
jakie ładne roślinki ;)
OdpowiedzUsuńale świetna walentynkowa piękność :D
OdpowiedzUsuńSuper , koniecznie muszę to mieć! :D
OdpowiedzUsuńJa nie mam ręki do kwiatów.
OdpowiedzUsuńja to nawet zapominam podlać więc nie mam żadnego aczkolwiek mam ochotę na jakiegoś kwiatuszka małego
OdpowiedzUsuńRównież otrzymałam te nasionka:) Ciekawa jestem czy wyrosną:P
OdpowiedzUsuńLe fajne roślinki ^^ U mnie trzymają się tylko kaktusy, a jeden to przesadził i urósł już prawie do sufitu, niedługo się pod nim parapet załamie :
OdpowiedzUsuń