Przeczytam tyle, ile mam wzrostu!

Zobaczyłem w sieci akcję, która ma sens, a to często rzadkość...

Mianowicie cała akcja polega na tym, żeby przeczytać tyle, ile się ma wzrostu. Do miejsca z którego akcja pochodzi nie linkuję z tego względu, że tam wymyślono to na zasadzie wyścigu, jakiejś konkurencji w której inicjatorzy liczą centymetry, dodają do tabelek etc. Nie idźmy tą drogą. Podoba mi się natomiast sama idea! U mnie będzie to zdecydowanie trudno zmierzyć, bo czytam sporo na internecie - począwszy od książek w formie pdf, po fora, blogi, portale... natomiast pewnie u wielu z Was będzie to mierzalne, więc do tego mierzenia zachęcam.

Forma i wykonanie jest dość proste. Najpierw mierzycie siebie, zapisujecie na karteczce, a następnie na tej kartce wypisujecie tytuł książki oraz ilość centymetrów jej grubości. Liczycie od początku roku, więc jeśli ktoś już coś przeczytał, to może dodać "na oko" jaką dana książka miała grubość. Zachęcam do zabawy, bo każda akcja nakłaniająca do wzrostu aktywności z czytaniem jest warta uwagi. Kiedyś było "Nie czytasz - nie idę z Tobą do łóżka", teraz czytanie na wzrost. Czy się przyjmie i wiele osób będzie liczyć przeczytane centymetry? Czas pokaże :)

Nagród nie przewidziano, bo ciężko byłoby oszacować czy faktycznie ktoś dane pozycje przeczytał. Podejrzewam, że satysfakcja z wytrwałości będzie wystarczającą nagrodą.