Zacznę od tego, że wbrew obiegowej opinii nie chciałem pisać relacji z tego "eventu" jakim niewątpliwie jest powrót po latach Pizzy Hut do Bielska-Białej (poprzednio była w Centrum Handlowym Klimczok). Stąd w sumie mała ilość zdjęć, bardziej przypadkowych, niż przemyślanych. :) Ale w sumie skoro już tam byłem, to podzielę się, bo wydaje mi się, że warto.
O otwarciu Pizzy Hut, a raczej Pizzy Hut Express w Sferze I wiedziała masa osób. Może i całe Bielsko. Dlaczego? Ano dlatego, że na kilka dni przed otwarciem poszła w świat informacja, że pizzeria rozda 1000 darmowych pizz (informowaliśmy o tym na
naszym facebookowym profilu, więc kto ma go polajkowanego, ten wiedział).
Sporo osób nie wybrało się z powodów oczywistych. Dantejskie sceny z walk o karpia, masowe kradzieże lemoniad w Radomiu...
...tymczasem w Bielsku: zjawiliśmy się (bo samemu na 9 rano bym nie wstał i kto mnie zna wie, że ciężko mnie do wstawania o 8 zmusić) z mamą oraz Magdą jakoś o 9,10. Był to swego rodzaju błąd, bo może gdybyśmy byli tam o jakiejś 8,40 to stalibyśmy w kolejce gdzieś na początku. A tak? Tu macie fotkę, która w zasadzie niewiele oddaje, ale musicie uwierzyć mi na słowo... było z 200 osób.
W sumie całkowicie kulturalnie, tzw wiadomo, jak to w takim tłumie, parę barków czy łokci udało się czy dostać czy też wcisnąć, ale kolejka szła równo i kulturalnie.
Mały minus dla kogoś kto wymyślał numerki. Jedna kasa szła od 1000, druga od 2000. Docelowo w momencie w którym jedna kasa miałaby 1500, a druga 2500 darmowe pizze miały się skończyć (nie bierzcie tego za pewnik, to tylko rozkmina, która mnie naszła czekając 40-50minut na odbiór pizzy). Samo numerowanie było nielogiczne, bo gdyby kasy były podpięte w systemie razem, to numerki by leciały po kolei... i np dostając numer 1254 mógłbym śmiało iść na zakupy czy zwiedzanie miasta (no dobra i tak siedziałbym na dupie, ale na coś narzekać muszę - Polakiem jestem.). Zamiast tego czekając na pizzę mogliśmy na ekranie zobaczyć przypadkowe numery: 1220 - ooo czyli jeszcze 34 i moja pizza... nic bardziej mylnego, 2250, 1270, 2230,1180. One nawet nie były w kolejności. Wywnioskować nie dało się NIC.
O, najlepsze było potem. Z racji, że mieliśmy do odbioru słuchawki z pewnej promocji (napiszę Wam o niej około niedzieli, ale większość wie, że chodzi o Kinder) to mama została "na warcie". Nie zdążyliśmy na dobre wyjść, a tu mama dzwoni, że moja pizza już jest. Pizza Madzi była jakieś 10 minut później. O pizzę mamy upomniałem się przy kasie po kolejnych dziesięciu... a staliśmy w kolejce obok siebie. :)
Co do pizzy! Bo to jest najważniejsze. Powiem Wam, że wybiorę się tam znów na bank. Była tak dobra, że tak szybko wymienialiśmy się kawałkami i... nie zdążyłem zrobić praktycznie fotek. Rodzajów nie jest dużo (całe 5), natomiast dla każdego coś... no wiadomo. Margherita nie jest tu zwyczajną pizzą, którą się zamawia tylko po to, żeby wiedzieć, że dobrze robią "placka". Tutaj zrobili ją na zasadzie czterech serów, ale w wersji uboższej (trzy sery), w cenie normalnej 9,99. Druga, którą zamówiliśmy to hawajska, sporo ananasa, generalnie nie była zła, taka inna. Cena zwyczajna 12,99. W cenie 12,99 była też moja pizza - farmerska. Ostry sos to w zasadzie główny składnik, ale jak to w swojskiej, jakieś kiełby też się znalazły. Z ostrych była jeszcze pepperoni, ale nie dane mi było jej wybrać. Nikt w towarzystwie nie lubił całkowicie ostrego, a założenia były takie żeby się podzielić... no nic, zjem za tydzień ]-:>. No i pizza Madzi, najpopularniejsza w ostatnich czasach prosciutto e rucola, czyli ruccola, szynka par...wróć. Jakaś inna szynka, niestety nie parmeńska, ale za 14,99 parmeńskiej bym się nie spodziewał.
Z ciekawych historyjek były dwie. Mama, tata i syn, którzy wytargali 12 pizz (zamrożą i jedzenie na cały miesiąc) oraz dwóch gimbów, którzy w okolicy 14 narzekali, że pizze się skończyły, bo "biedaki przyszli i zjedli wszystkie". Miałem im dać na bułkę, skoro sami siebie nazywali biedakami, ale skręcili w inną stronę. ;)
Ogólnie to aż zbyt kulturalnie było, jak na tyle osób.
Polecam serdecznie, bo pomimo, że to ma być pizza na wynos, czyli o płaskim smaku i niezbyt ciepła po przyniesieniu do domu (co zmienia smak pizzy o 180 stopni), jednak jeśli otworzymy kartonik pizzy na miejscu, to może nas spotkać miłe zaskoczenie.
A, byłbym zapomniał. Gdzieś w kuluarach zasłyszałem info, że mają rzucać jakieś zniżki studenckie. Byłoby spoko, bo po zlikwidowaniu Sfinksa i ich 50% zniżek dla studentów tak naprawdę student nie ma w Bielsku gdzie zjeść konkretnego jedzenia za niekonkretne pieniądze.
Byłem tan ma drugi dzień z czystej ciekawości ponieważ od czasu jak znalazłem przepis na ciasto do pizzy przestałem jeść ją na mieście tylko robię sam. Powiem krótko pizza zła nie była ale nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Wiejec się nie wybiorę.
OdpowiedzUsuńCo do końcówki artykułu to jak tak student nie ma gdzie co zjeść tanio, to polecam restaurację Ratuszową w ... Ratuszu ;) tam można zjeść pełny obiad za 12-16 zł, jedzenie jest baaardzo dobre i porcje naprawdę spore.